Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa, na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata. Dla Jego bolesnej męki, miej miłosierdzie dla nas i całego świata. Święty Boże, Święty Mocny, Święty Nieśmiertelny zmiłuj się nad nami i nad całym światem.
Tylko Szatan nie chciał i nie chce przed Bogiem i Matką Bożą upaść na kolana!
Dewiza Św. Maksymiliana M.Kolbe - „ Kolana a nie rozum "
Jeżeli zechcesz, zachowasz przykazania, a dochować wierności jest Jego upodobaniem.
Panie Jezu, staję przed Tobą taka, jaka jestem. Przepraszam za moje grzechy, żałuję za nie, proszą, przebacz mi. W Twoje Imię przebaczam wszystkim, cokolwiek uczynili przeciwko mnie. Wyrzekam się szatana, złych duchów i ich dzieł. Oddaję się Tobie Panie Jezu całkowicie teraz i na wieki. Zapraszam Cię do mojego życia, przyjmuję Cię jako mojego Pana, Boga i Odkupiciela. Uzdrów mnie, odmień mnie, wzmocnij na ciele, duszy i umyśle. Przybądź Panie Jezu, osłoń mnie Najdroższą Krwią Twoją i napełnij Swoim Duchem Świętym. Kocham Ciebie Panie Jezu. Dzięki Ci składam. Pragnę podążać za Tobą każdego dnia w moim życiu. Amen
czwartek, 27 marca 2014
Talizman zawsze przyciąga złe duchy
Grzegorz Bacik o zagrożeniach duchowych:
O tym, w jaki sposób możemy się związać ze złymi duchami
i jak się zachować wobec zagrożeń duchowych oraz o złych duchach
przyciąganych przez talizman, opowiada portalowi Fronda.pl Grzegorz
Bacik.
Jakie konsekwencje dla naszej duchowości może mieć wiara w talizmany (słoniki, podkowy, drzewka szczęścia, etc.)?
Tego rodzaju przedmioty pokazują światu duchowemu, że
człowiek przestaje wierzyć w moc Boga. Nie może być tak, że wierzę Bogu
i wierzę podkowie. Św. Paweł wyraźnie mówił: Nie możecie pić z kielicha Pana i z kielicha demonów; nie możecie zasiadać przy stole Pana i przy stole demonów (1 Kor 10, 21). Jest
czymś absurdalnym, abym wierzył w zabobony i jednocześnie wzywał mocy
Boga. Oczywiście mogę się modlić, tylko pytanie, czy ta modlitwa będzie w
stanie dotrzeć do Boga, jeśli pokładam ufność nie w Nim, a w
przedmiotach bałwochwalczych? Gdy świat złych duchów widzi, że odwracamy
się od Pana Boga i tworzymy sobie różne bożki, zaczyna się do nas
bardzo chętnie przybliżać. Bo tak naprawdę cześć oddawana bożkom,
przechodzi na demony, ona nie idzie w próżnię. Św. Paweł upomina: to, co poganie składają bożkom, nie bożkom składają, ale demonom
(1 Kor 10, 20). Poza tym, jeżeli człowiek zaczyna wierzyć w to, że
jakieś przedmioty przynoszą szczęście, to zazwyczaj na tym się nie
kończy, zazwyczaj idzie się dalej, aż po prostu straci się zupełnie
wiarę w moc Boga. Złe duchy będą przede wszystkim próbowały uderzać w
naszą relację z Panem Bogiem, bo ich główny cel to zatracenie duszy
człowieka. My się skupiamy na pozostałych dziewięciu przykazaniach,
które są bardzo ważne skoro Pan Bóg je dał, ale nie bez powodu postawił
na pierwszym miejscu grzech bałwochwalstwa. Zrobił tak, ponieważ wie, że
wejście w obszar działania złych duchów prowadzi do związania się z
nimi.
W jaki sposób złe duchy będą manifestowały swoją obecność?
Możemy doświadczać różnego rodzaju dręczeń,
szczególnie w czasie modlitwy, czytania Pisma Świętego, uczestniczenia
we Mszy św., czy korzystania z sakramentów. W życiu ludzi, którzy
doświadczają dręczeń demonicznych dzieją się też bardziej spektakularne
zjawiska, słyszą jakieś głosy – krzyki, szepty, etc. Ale najczęściej
dręczenia pojawiają się w ten sposób, że człowiek traci ochotę do życia,
robi się apatyczny, wpada w depresję, która tak naprawdę depresją
prawdziwą nie musi być, odczuwa niechęć do samego siebie, pojawiają się
myśli samobójcze, koszmary nocne. Najbardziej znamienne w skutkach są
doświadczenia związane ze spirytyzmem, np. wywoływaniem duchów, ponieważ
spirytyzm jest bezpośrednim otwarciem się na ingerencję demona, choć
skutki nie muszą być natychmiastowe, niekiedy pojawiają się nawet po
kilkunastu latach. Gdy to zło zostaje przywołane przez człowieka, ono
sobie buduje taki przyczółek i zaczyna pomalutku uderzać – głównie w
religijność i w kontakty z ludźmi, zwłaszcza najbliższymi, z tymi,
którzy mogliby mu pomóc. Mówi się, że ten człowiek jest nie do życia, a
może to wynikać właśnie z działania tej demonicznej obecności. Te istoty
oddziaływają wtedy na całą rodzinę i ją powoli rozwalają. To są realne
byty, które są, żyją. Nie chciałbym jednak opisywać szczegółowo sposobów
działania złych duchów – jak wyglądają manifestacje, co się dzieje z
człowiekiem. Bardzo przykre jest dla mnie to, że w mediach czyni się z
tego sensację, a tak mało mówi się o przyczynach, w jaki sposób człowiek
się wiąże ze złymi duchami. Jeszcze mniej mówi się o tym wewnętrznym
cierpieniu człowieka, które jest najtragiczniejsze, bo ci ludzie często
nie mają pomocy. Nawet we wspólnotach, które powinny pomagać. Mógłbym
wymienić dziesiątki przykładów, kiedy wspólnoty tych ludzi po prostu
wyrzucają, ponieważ się ich boją. Znam osoby, które przez kilka lat
szukały pomocy w Kościele i nie znalazły jej – odsyłano ich do
psychiatrów. Wciąż za mało mamy kapłanów, którzy posługują modlitwą o
uwolnienie, aby mogli oni przyjąć wszystkich którzy się zgłaszają. Cały
czas mówimy tu o osobach dręczonych, bo osoby opętane wspólnota powinna
oczywiście skierować do egzorcysty.
Za pomocą jakich kryteriów ocenia Pan, że powodem depresji może być zniewolenie demoniczne?
Jeżeli ktoś opowiada o takich objawach, jak niechęć
do życia, problemy w relacjach z ludźmi, myśli samobójcze i słyszę, że w
życiu tej osoby były seanse spirytystyczne, czy inne dziedziny
okultyzmu, to mogę podejrzewać, że przyczyną jest działanie złego ducha.
Nikt rozsądny nie powie: to na pewno jest działanie demoniczne. Pytam
tę osobę, czy korzysta z sakramentów. Jeżeli nie korzysta, czy nawet
jeśli korzysta, to staram się ją wspierać w pogłębieniu relacji z Panem
Bogiem. Jeśli ten człowiek wraca do Boga, wyrzeka się spraw związanych z
okultyzmem i nagle zaczynają te objawy ustępować, to jakiś powód tego
musiał być, prawda? Oczywiście, nie jest tak, że zadaję pytania i
odfajkowuję odpowiedzi, po czym stwierdzam, co temu człowiekowi się
dzieje. Niektórym trzeba poświęcić więcej czasu, odbyć długie rozmowy.
Może być też tak, że ktoś odczuwa objawy podobne do zniewolenia
demonicznego na skutek zranień, zwłaszcza ze strony najbliższych.
Niedawno modliliśmy się nad kobietą, u której było podejrzenie, że
została poddana rytuałom satanistycznym, działy się z nią naprawdę
dziwne rzeczy. W czasie modlitwy wstawienniczej przyszło poznanie, że ta
osoba była psychicznie i fizycznie krzywdzona w dzieciństwie przez
swego ojca. Ona całkowicie wyparła to ze swojej świadomości. Gdy
porozmawiała na ten temat z matką, ta potwierdziła, że istotnie miały
miejsce takie rzeczy.
Jeśli dostałam w prezencie podkowę i
przechowuję ją w mieszkaniu ale nie wierzę, by miała mi przynosić
szczęście, to skutki też będą tak przykre?
Ludzie z różnych przyczyn przywłaszczają sobie
symbole okultystyczne w postaci amuletów, pierścionków, figurek,
afrykańskich masek które odzwierciedlają konkretne demony, itp. zaś św.
Augustyn wyraźnie podkreślał, że złe duchy są przyciągane przez symbole,
które im odpowiadają. Jeśli ktoś ma kontakty z osobami opętanymi, to
widzi, że złe duchy to stworzenia, które tak jak my mają pewne emocje i
one bardzo lubią, jak człowiek otacza się symbolami, które są im
bliskie. Podam dwa przykłady. Pewna osoba doświadczała dużych problemów w
relacji z najbliższymi i w tym samym czasie zaczynała się oddalać od
Pana Boga. Miała też bardzo natrętne myśli samobójcze oraz silne ataki w
sferze czystości. Okazało się, że w szafie trzymała piękny pentagram,
który podarowała jej ciotka. Po usunięciu tego przedmiotu, wszystkie te
problemy zniknęły. Mój znajomy kupił w antykwariacie kilka figurek
związanych z kultem upadłych aniołów. Od pierwszej nocy zaczęły się
dziać dziwne rzeczy, nie mógł spać, miał stale poczucie czyjejś
obecności w swoim domu. Kiedy usunął te figurki, skończyły się problemy.
Często ludzie pytają: dlaczego Bóg na to pozwala? My sami dopuszczamy
pewne zło do siebie. Dlatego bardzo ważne jest, abyśmy mieli wiedzę na
te tematy. Jeżeli nie mamy wiedzy, to dziwimy się konsekwencjom
działania demonicznego w naszym życiu. Jestem przekonany, że 90 proc.
osób, którzy usłyszą, że korzystanie z różnych form okultyzmu jest
wejściem w obszar działania złych duchów, nie będzie już tego robić. Tak
jak 90 proc. czyniło to bez świadomości. Oczywiście nie chodzi o wiedzę
na zasadzie fascynacji złem czy szukania wszędzie zagrożeń duchowych,
bo to jest pójście w bardzo złym kierunku.
A co wtedy, gdy jesteśmy w posiadaniu przedmiotów, które przyciągają demony, ale nie możemy tego ustalić?
Tu jest właśnie największy problem, że ludzie żyją z
takimi rzeczami. Kiedy nie znamy przyczyn, a podejrzewamy, że w naszym
życiu ma miejsce jakieś niewytłumaczalne dla nas działanie złego ducha,
jedyny i najprostszy sposób, to trwanie przy Panu Bogu. W każdym
momencie rozwiązanie jest zawsze to samo. Musimy mieć świadomość, że
uczestniczymy w tym świecie duchowym, my jesteśmy istotami
duchowo-materialnymi, a świat duchowy nas otacza. Mamy swoich aniołów
stróżów, którzy nam pomagają, ale w tym świecie niestety działają także
upadłe anioły. Jeżeli człowiek w to nie uwierzy do końca, zawsze będzie
miał problem, dlaczego coś się dzieje. Ale wiedzmy, że zło związane z
posiadaniem demonicznych przedmiotów czy pochodzące od ludzi którzy
zajmują się spirytyzmem, a z którymi jesteśmy w jakiejś relacji będzie
na nas oddziaływało, na tyle, na ile może. Zły duch nie może pokonać
mocy Pana Boga, choć będzie używał różnych podstępów – każdy nasz grzech
jest odwróceniem się w stronę zła, które wtedy będzie bardziej nam
szkodzić. Postawmy problem odwrotnie – mogłoby się wydawać, że człowiek,
który się nie modli albo modli się bardzo mało, nie przystępuje do
sakramentów, często popełnia grzechy, powinien zostać przez te duchy
całkowicie zniszczony, a tak nie jest. Bo Pan Bóg mimo wszystko, choćby
poprzez anioła stróża człowieka pilnuje. Zły duch nigdy nie ma nad nami
pełnej władzy, a najlepszą ochroną przed jego atakami jest życie blisko
Boga, w stanie łaski uświęcającej. Sytuacja zaczyna się zmieniać, gdy my
tę władzę złemu duchowi damy, zapraszając go świadomie do naszego
życia.
Jak łaska uświęcająca chroni nas przed działaniem demonicznym?
Jeśli trwamy w stanie łaski uświęcającej, z całą
pewnością ataki złych duchów nie będą tak dotkliwe, jak w przypadku
osoby, której nie chroni ta łaska. Jeżeli osoba w stanie łaski
uświęcającej zaczyna korzystać z okultyzmu i robi to nieświadomie, tzn.
nie ma świadomości, że jest to grzechem ciężkim, nie traci tej łaski.
Natomiast konsekwencją tego zawsze jest wejście w obszar działania złych
duchów. Taki człowiek jest atakowany przez złe duchy na tyle, na ile
one mogą to zrobić. Często jest tak, że ktoś był raz czy dwa razy w
życiu u jakiegoś okultysty i się nic w jego życiu nie wydarzyło. Ale
jeżeli ktoś będzie systematycznie korzystał z takich praktyk, to cały
czas jest w otoczeniu istot demonicznych, które człowieka nienawidzą i
które w końcu sprawią, że on z tego stanu łaski uświęcającej po prostu
wyjdzie. I wtedy łaska uświęcająca rzeczywiście przestanie go chronić,
bo jej nie będzie, on w pewnym momencie odejdzie od Boga.
Nawet, jeśli bardzo zależy nam na tym, aby
nie angażować się w żadne praktyki okultystyczne, nie wiemy, z czym tak
naprawdę spotykamy się na co dzień…
A ludzie, którzy zajmują się promowaniem okultyzmu,
dobrze wiedzą, jak to robić. Przyszła do mnie kiedyś matka z nastoletnim
synem, który uważa się za satanistę. Zaczęliśmy szukać początków. Ten
chłopak chodził na zajęcia wschodnich sztuk walki, a jego mama bardzo
pilnowała, żeby to były tylko ćwiczenia. Gdy o tym opowiadała, chłopak
zaczął się śmiać i mówi do matki: „a pamiętasz jak ten pan co chwilę was
wypraszał i zamykał drzwi, bo przeszkadzacie? On wtedy wyciągał taki
duży, czarno-biały obrazek, jakaś postać na nim była i myśmy przed tym
obrazkiem medytowali”. Któż z nas nie lubi kadzidełek zapachowych?
Bardzo fajna rzecz, problem w tym, że wiele z tych kadzidełek, które są
dostępne w sklepach były poświęcane przez Sai Babę, jednego z
najbardziej znanych okultystów na świecie. Jeżeli człowiek kupuje takie
kadzidełko, które były poświęcane konkretnym, nazwijmy to w jego
mniemaniu bóstwom, to używając go, nieświadomie oddaje cześć demonom.
Doreen Irvine W latach 60. ub. wieku była znana jako królowa czarownic.
Później się nawróciła i opowiadała jak postępowali ludzie, którzy byli z
nią związani. Oni się bardzo poważanie zastanawiali, jak rozpropagować w
świecie magię i okultyzm w taki sposób, żeby ten świat był przyjazny
dla człowieka i to już od najmłodszych lat. Tak, aby dzieci uważały
magię za coś przyjaznego, żeby magia nie przerażała. Dobrym przykładem
tego, że całkiem nieźle realizuje się to założenie, jest popularność
laleczek które wytwarzają w dziecku przywiązanie do brzydoty, do
wampiryzmu, do wyglądu demonicznego, żeby takie dziecko, dorastając,
szukało czegoś podobnego. Młodzieży proponuje się kulturę ciężkiego
metalu, muzykę i kulturę satanistyczną. Niedawno pojawiał się na rynku
napój energetyczny Demon, na etykiecie tego napoju jest pentagram symbol
szatana. I wiemy też, kto go promował. Pan, który publicznie targał
Biblię. Człowiek, który nie zwraca na takie rzeczy uwagi albo nie ma
świadomości, bierze, pije, nosi ze sobą gdzieś w torbie symbol szatana. Z
pewnością sprawia mu radość swą beztroską.
A co Pan sądzi o robieniu zakupów w Lewiatanie…?
Ludzie często przychodzą do mnie z takim pytaniem,
ale ja nie mogę dyktować, gdzie kto ma robić zakupy, mówię tylko, co
może być niebezpieczne…! (śmiech). Warto mieć świadomość, że jest to
nazwa demona, bardzo silnego demona. A może ma też inne znaczenie?
Grzechu ciężkiego się nie popełnia, robiąc zakupy w takim miejscu. Jeśli
nie ma innego wyjścia, to ja bym zrobił zakupy, ufając Panu Jezusowi,
że będzie mnie chronił. W takich sytuacjach powinno przewyższyć zaufanie
do Jezusa. Wychodząc z założenia, że wszędzie czai się zło, w zasadzie
nie mógłbym nic zrobić… Przecież jeżeli idę do jakiegokolwiek sklepu to
nie wiem, kto te przedmioty układał na półce, kto je pakował do
samochodu, jakie firmy stoją za różnymi produktami… A w tramwaju może
siedzieć koło mnie najbardziej znamienity satanista! Mam żyć blisko Pana
Jezusa i nie bać się tego. Ja zawsze staram się w najpierw wskazywać
ludziom na Jezusa, dopiero później mówię o zagrożeniach ze strony złych
duchów. Jeśli jestem blisko Jezusa, mogę się powołać na Jego słowa: Choćby coś zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić
(Mar.16,17). Chodzi tylko o to, żeby mieć świadomość, że istnieje świat
złych duchów, wiedzieć w jaki sposób mogą szkodzić i świadomie nie
wkraczać na teren ich działania.
Niestety, imiona, które się daje dzieciom, też bywają imionami złych duchów
Np. Ariel. Ostatnio słyszałem o takiej sytuacji,
gdzie jeden ksiądz odradzał rodzicom, by nadawali dziecku takie imię,
natomiast inny powiedział: nie przejmujcie się. Dziecko, które nosi
takie imię oczywiście nie będzie opętane, nie będzie poświęcone złemu
duchowi, bo przecież było ochrzczone. Pan Bóg na pewno kocha to dziecko
jak każde inne, na pewno mu błogosławi i chroni je swoją łaską. Tylko,
jeżeli będę wołał swoje dziecko po imieniu, to będę cały czas wymieniał
imię, które jest imieniem złego ducha…
Duże kontrowersje w Kościele wzbudzają metody
stosowane w tzw. medycynie niekonwencjonalnej. Skąd możemy wiedzieć,
czy ta konkretna osoba, która np. leczy ziołami albo wykonuje masaż, nie
korzysta z pomocy duchów przewodników?
Załóżmy, że jesteśmy w gabinecie masażysty. Sam masaż
leczniczy oczywiście nie jest dziedziną okultyzmu. Warto z osobą, która
świadczy tę usługę porozmawiać na temat Pana Boga, poruszyć temat
reinkarnacji, ci ludzie w to wierzą. Jeśli powie, że działa mocą Bożą,
to zapytajmy, kim jest dla niej Bóg? Na pewno się dowiemy, że Bóg to
energia. Wtedy widzimy, że nie mamy do czynienia z typowym masażystą.
Gdy byłem w USA, w Chicago, wybrałem się raz ze znajomą do takiego
masażysty. Znajoma weszła do środka, ja czekałem. Z racji tego czym się
zajmuję, nie do końca mi się podobała muzyka, która leciała z głośników,
była taka trochę transowa, ale ok. Zacząłem przeglądać gazety. Cała
sterta gazet, trochę po polsku, trochę po angielsku. Ani jednej gazety
„podejrzanej”. Natrafiłem w końcu na jedną gazetę, w której było
wszystko związane z reiki, z bioenergoterapią, jogą, etc. Ale można
uznać, że kupowali odrzuty z kiosku. Gdy znajoma wyszła, podjąłem
rozmowę z masażystą. Mówię: taką ciekawą gazetę tu znalazłem, czy wy też
takimi rzeczami się zajmujecie? Nie mówiłem, że to złe. Pan odpowiada:
nie, nie, u nas tylko w klasyczny sposób. Za kilka dni znajoma poszła na
kolejną wizytę. Po powrocie mówi, że już tam więcej nie pójdzie. A co
się stało? – pytam. – Ten pan powiedział, że widzi duży problem, dobrze
by było pootwierać czakramy… Masażysta nie powiedział mi prawdy, bo nie
chciał się ujawniać przed człowiekiem, którego nie znał. A może widział
mnie rok wcześniej na Forum Charyzmatycznym w Chicago. Tak więc nie
zawsze jesteśmy w stanie od razu pewne rzeczy dostrzec, ale jak
zobaczymy, to trzeba uciekać. Pewna bioenergoterapeutka, która w Polsce
była bardzo szanowana w tych kręgach, powiedziała mi kiedyś wprost:
„proszę pana, ja nie mam mocy uzdrawiania sama w sobie, ja działam tylko
i wyłącznie dzięki kontaktom z duchami. Ja otwierając się na te duchy,
mogę uzdrawiać, dlatego, że one mają tę moc”. Co ważne, ta pani jako
osoba „biegła” w tych dziedzinach powiedziała, że żaden
bioenergoterapeuta „uczciwy” nie powinien człowieka dotykać. Dlaczego?
Ponieważ powinien liczyć się z faktem, że jeśli on jest otwarty na świat
duchów, to w momencie, w którym dotyka człowieka, może go z tym światem
związać. A wiemy, że większość tych ludzi tak robi. Późnej przychodzi
do mnie kobieta i mówi: ja przez lata korzystałam z usług
bioenergoterapeuty i doszłam do takiego momentu, że ja już nie
potrafiłam żyć bez tego. Haris też przyznał, że cała jego działalność
była oparta na współpracy z duchami. Musimy więc byś świadomi, że
kontakty z tymi ludźmi to inicjacje okultystyczne, w których złe duchy
zaczynają nas poznawać i rozpracowywać.
Jak jako osoby świadome tego rodzaju
niebezpieczeństw powinniśmy reagować, kiedy w swoim otoczeniu widzimy
„podejrzane” praktyki? Chyba nie jest właściwe, żebyśmy zaraz wszystkich
upominali? Narażając się przy tym co najmniej na śmieszność…
Oczywiście, nie w każdej sytuacji powinniśmy zwracać
uwagę. Musimy wyczuć, czy ta osoba jest gotowa przyjąć daną prawdę.
Jeśli Pan Jezus mówił: nie rzucajcie pereł przed wieprze (Mt
7,6), to nie chodziło Mu o obrażenie kogokolwiek, tylko chciał dać do
zrozumienia, że nie zawsze każda prawda jest do przyjęcia w danym
momencie przez człowieka. Tutaj pojawia się często też inny problem – co
robić, jeśli nasi bliscy nie reagują na ostrzeżenia? Zwykle rodzice
przychodzą do mnie z takim pytaniem. Ja wtedy mówię: nie możecie
powtarzać tysiąc razy tego samego, jeżeli dziecko jest rozumne, to
zrozumie, jeżeli tego nie przyjmuje, to w nic więcej nie możecie zrobić w
tym momencie, możecie się tylko (i aż!) modlić.
W jakich okolicznościach zaleciłby Pan
używanie sakramentaliów – soli i wody egzorcyzmowanej? Mając na uwadze,
że zły duch zastawia na nas różne sidła, łatwo popaść w obsesję:
wszystkie miejsca, w których jestem posypuję solą egzorcyzmowaną,
wszystko kropię wodą egzorcyzmowaną…
W ten sposób zaczynamy stosować czary. Jeżeli
odczuwam jakieś działanie zła, mam podejrzenie, że może mnie atakować,
to w takim przypadku warto użyć tych sakramentaliów, ale w połączeniu z
wiarą i modlitwą. Bo najważniejsze jest zwrócenie się do Jezusa.
Natomiast jeżeli używam soli czy wody egzorcyzmowanej żeby odegnać tego
złego ducha, ale modlić mi się nie chce i korzystać z sakramentów też mi
się nie chce, to wtedy będzie to tak naprawdę magia. Poza tym,
posypywanie, kropienie wszędzie bo coś się stało, jest dość śmieszne…
Zwróćmy uwagę na słowa, które padają przy święceniu wody czy soli:
„wszędzie, gdzie padną krople tej soli [czy wody], niech ustanie
działanie złego ducha”. Używając tych sakramentaliów, przywołujemy
ponownie tę modlitwę. Bardzo ważna jest tutaj nasza wiara. Pan Jezus
powiedział przecież: tym, którzy uwierzą (…), w imię moje złe duchy będą wyrzucać
(Mk 16,17). Ludzie się często powołują na słowa: w imię Jezusa. A Jezus
powiedział wyraźnie: tym, którzy uwierzą. Jeśli ufam Jezusowi
bezgranicznie, mam prawo powiedzieć: „rozkazuję ci, zły duchu odejdź ode
mnie”, ale – w imię Jezusa. W Nowym Testamencie czytamy o przydrożnych
egzorcystach, którzy próbowali wyrzucać złe duchy i zostali przez nie
pobici. Nie dlatego, że imię Chrystusa nie miało mocy, ale zwróćmy
uwagę, co demon o nich powiedział: Chrystusa znam, a wy kim jesteście?
(Dz 19,15). To byli przydrożni magowie, zaklinacze, którzy usłyszeli,
że apostołowie powołując się na imię Jezusa wyrzucali złe duchy i
wciągnęli do swej kartoteki również formułkę: w imię Jezusa. Dla nich to
imię żadnego znaczenia nie miało.
Pomagając osobom dręczonym i opętanym, nie miał Pan nigdy obaw o własne bezpieczeństwo?
To jest wielka radość, jeśli się widzi, jak osoby
opętane wracają. Im jest bardzo potrzebna, towarzyszenie, bycie przy
nich, czyli po prostu miłość. Obawy można mieć, jeśli człowiek zacznie
przeceniać swoje możliwości. Póki opieram się na Jezusie, czuję się
bezpiecznie. Patrząc z zewnątrz, ta rzeczywistość może być przerażająca.
Niektórzy się dziwią: w czym ty bierzesz udział?! Ten świat przez
ludzkie umysły nie chce być przyjęty, nikt nie chce słyszeć tego typu
rzeczy. Ja mówię: jeżeli wiem, że Pan Jezus jest obok, to czego mam się
obawiać? Przyznam, że doświadczyłem bardzo wielu obecności Pana Jezusa w
czasie egzorcyzmów, bycia przy osobach opętanych, czy modlitwy za osoby
dręczone. Złe duchy w czasie modlitwy przerażająco krzyczą: Nazarejczyk
tu jest! I czy wówczas warto się bać? Demony wyrzucane z osoby opętanej
z wielkim bólem musiały kiedyś powiedzieć: Jezus Chrystus jest Panem!
Choć te duchy rzeczywiście mają dużą moc działania, to muszą uznać, że
Jezus jest Panem. I z pewnością nie powiedziały tego pod wpływem Ducha
Św. ale z nakazu. Jeżeli widzę uwolnienia po nieraz kilkunastu latach,
to świadomość Bożej obecności wzrasta bardzo mocno i po pewnym czasie
człowiek zaczyna mieć o wiele większe zaufanie do Pana Boga, pomimo swej
grzeszności.
Co poradziłby Pan osobom, które modlą się o wyzwolenie spod działania złego ducha?
Niektórzy ludzie poświęcają pół życia na uwalnianie
się i im to nie wychodzi i mają pretensje do Pana Boga, że nie ma mocy
pokonać złego ducha. Tylko kiedy się rozmawia z takimi ludźmi, to
okazuje sie, że oni pragną uwolnienia ale tylko po to, żeby być wolnym.
Nie mają tak naprawdę tej pełnej woli zjednoczenia się z Jezusem.
Prawdziwą wolność przynosi nam tylko życie w zażyłości z Jezusem. Biorę
udział w różnych rekolekcjach, najczęściej z o. Witko. Wiele ludzi
podchodzi i opowiada, że byli na jednych rekolekcjach, drugich, trzecich
z modlitwą o uwolnienie i nic się nie poprawia. Złe duchy to są istoty
bardzo inteligentne, przewyższające nas przebiegłością, one wiedzą, że
człowiek może odmówić tysiące modlitw i jeżeli on się w sercu nie
otworzy na Jezusa, to nie będzie wolnym. Każda modlitwa czy
błogosławieństwo przynosi skutek. Jeżeli kapłan błogosławi czy przecina
więzy w imię Jezusa, to musi być to skuteczne, inaczej nasza wiara nie
miałaby sensu. Tylko później wszystko zależy od tego, jak my przyjmiemy
to błogosławieństwo czy uwolnienie. Jeżeli człowiek się nie otworzy na
Jezusa, nie ma Go w sercu, a szuka wolności tylko po to, żeby się lepiej
żyło, to zły duch wróci. Tak jak czytamy w Ewangelii – na pustyni się
błąka i wraca (Łk 11, 24-25). Tam gdzie widzi wysprzątane, puste
mieszkanie – czyli takie, w którym nie ma Boga, to wraca ich więcej. W
tym jest całe sedno uwalniania, że tak naprawdę uwalnianie, to jest
proces, który ma prowadzić do zjednoczenia człowieka z Bogiem.
Rozmawiała Emilia Drożdż
Grzegorz Bacik - współpracuje z
krakowskim Sekretariatem Ewangelizacji oo. Franciszkanów Prowincji Matki
Bożej Anielskiej. Świadczy pomoc duchową i opiekę duszpasterską osobom
uwikłanym w okultyzm, magię, satanizm, itp. Jest autorem książek
związanych z tematyką zagrożeń duchowych pt.” OKULTYZM”, „Zniewolenie
Demoniczne”, „Pokona Mroczne Siły”